Tarnowskie Góry. Ostatni tydzień października. Protesty Strajku Kobiet pod biurem poselskim posłanki Prawa i Sprawiedliwości. Biura bronił mąż posłanki. Ona sama poskarżyła się w prawicowych mediach, że policjanci wystawili za mało mandatów. Miesiąc później na jaw wychodzi donos do kuratorium na jednego z nauczycieli.
W mailowej skardze do śląskiego kuratorium oświaty posłanka narzeka na agresję protestującego tłumu, wulgaryzmy i podpalanie zniczy pod jej biurem. Nauczycielom zarzuca, że wykorzystują nieświadomą młodzież i namawiają do nienawiści wobec niej.
W tłumie protestujacych posłanka dostrzegła nauczyciela języka polskiego w jednego z tutejszych liceów. W swoim donosie piętnuje jego postawę i domaga się wyciągnięcia konsekwencji prawnych, łącznie z zakazem wykonywania zawodu nauczyciela.
Posłanka skarży też na dyrektora liceum, że razem z polonistą nawołuje młode pokolenie do łamania prawa.
Sprawą zajmuje się komisja dyscyplinarna. Nauczyciel potwierdził udział w protestach, ale zapewnia, że nikogo nie namawiał i nie zmuszał do udziału w nich. Grozi mu nagana, zwolnienie lub wydalenie z zawodu.
Donos poselski. Taka nowa polska tradycja.
