Wysokie Mazowieckie w województwie podlaskim. Piątek. Sesja rady miasta. Rozmowy radnych o dwóch manifestacjach w obronie praw kobiet, które przeszły przez tę miejscowość. Wtem głos zabiera jeden z radnych i dzieli się swoim odkryciem.
Niestety odkąd o sprawie napisała lokalna Wyborcza, cudem jest odszukanie w sieci nagrań z piątkowej sesji rady miasta, na której swoimi przemyśleniami podzielił się jeden z radnych. Oficjalnie wybrany z lokalnego komitetu „Wspólnie dla miasta” i całkiem oficjalnie popierający burmistrza z Prawa i Sprawiedliwości. Jako osoba wierząca i praktykująca, radny zapewnił, że broni życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Broni też kościoła, bo to nie jest tylko miejsce do modlenia, ale „nasza wieloletnia historia, gdzie rozstrzygało się wiele spraw”.
Po czym zapoznał pozostałych radnych ze swoim oświeconym odkryciem i wyjawił sposób na uniknięcie aborcji:
Te panie, żeby się niektóre prowadziły dobrze, to nie byłyby potrzebne aborcje.
Część radnych klaskała, część się oburzała. Jeden radny w proteście wyszedł z sali. A burmistrz przypomniał oburzonym, że „dzisiaj jest taka antykoncepcja, takie środki, że nikt nie musi w ciążę zachodzić”. A poza tym „nie może być anarchii”, bo pod dom komuś przyjdą protestować – dodał burmistrz.
Omnibusi. Świat już wie, kogo/czego nam współczuć.
